Mrówkowiec nad Balatonem
MRÓWKOWIEC NAD BALATONEM
Zaczerpnięta z języka Bydgoszczy n...azwa mrówkowiec nad Balatonem stała się tytułem wystawy Aleksandry Sojak-Borodo o tym, jak potrafimy sobie tworzyć raj w okolicznościach, w których się znajdujemy. To refleksja nad rosnącą w czasie zdolnością do budowania swojej codziennej rzeczywistości. Wystawa składa się z prac rysunkowych, fotograficznych oraz filmowych, które artystka otwiera również na działanie publiczności. Dzięki papierowej inżynierii wystawie towarzyszy książka typu pop-up, czyli książka z systemem. To zapis „romantycznej” podróży artystki w podniebniki, czyli systemy do mieszkania z czasów PRL, którym Aleksandra Sojak-Borodo na nowo robi miejsce w języku i sztuce oraz w sercu.
/ Danka Milewska, kuratorka wystawy
tekst katalog
Katarzyna Kluczwajd
historyczka sztuki, regionalistka
MRÓWKOWIEC NAD BALATONEM i PODNIEBNIKI
Język stanowi „miejsce”, w którym zawiera się nasz obraz świata[1]. To on daje możliwości albo nas ogranicza, konstruuje postrzeganie. Język jest jednocześnie dziełem nieskończonym, inspirującym i zmieniającym się za naszą sprawą, a zmiana naszego języka wpływa na wrażliwość, zdolności komunikacji (także z sobą), a tym samym funkcjonowanie w świecie. Dla mnie język jest czymś ważnym w kategoriach zarówno badawczych (w ramach mojej profesji, jak i amatorskiego zainteresowania psychologią społeczną), jak i autorefleksji, jest też środkiem kreacji[2]. Podobnie jest w przypadku Aleksandry Sojak-Borodo, która potrafi stosować to niezwykłe tworzywo w koniunkcji z działaniami plastycznymi oraz aktywnością mającą wymiar społeczny – włączający (także dla mnie niezwykle istotną).
Już same tytuły wystaw prowokują do myślenia. Przywołują też towarzyszącą mi nieustannie refleksję, skodyfikowaną naukowo dawno temu, że widzimy, postrzegamy, myślimy językiem[3]. Wpływ języka na sposób myślenia i zachowania ludzi podkreślają współczesne teorie dotyczące relacji języków i posługujących się nimi społeczności, tj. językowy relatywizm oraz determinizm[4], jednak trzeba pamiętać, że konceptualny obraz świata, wyrażany także w plastyce, zależy od wielu różnorodnych czynników: społecznych, kulturowych oraz od indywidualnych doświadczeń[5].
Społeczny aspekt twórczości Aleksandry Sojok-Borodo przywołuje odwieczne pytanie o rolę sztuki. Jej funkcje w dziejach były różnorodne: estetyczne, etyczne i komunikacyjne, metafizyczne i poznawcze, ludyczne (zabawowe), emocjonalne i terapeutyczne, identyfikacyjne i integracyjne, użytkowe. Czy w XX-XXI wieku sztuka pełni jeszcze jakąś określoną rolę? Wszak każdy człowiek jest artystą, jak stwierdził Joseph Beuys w swojej autorskiej teorii sztuki, którą określił mianem „rzeźby społecznej”, choć nie wszyscy mają tego świadomość[6]. Wszyscy jesteśmy artystami, idea artystyczności obejmuje wszystkie sfery działalności człowieka[7] – tylko nie wszyscy potrafimy dotrzeć do tkwiącego w nas twórczego potencjału i wykorzystać go dla dobra wspólnego.
TWÓRCZOŚĆ ALEKSANDRY SOJAK-BORODO
Czy działania artystyczne Aleksandry Sojak-Borodo pełnią którąś z wymienionych funkcji? Czy wystawy MRÓWKOWIEC NAD BALATONEM i PODNIEBNIKI służą jakiejś idei? Jakiej? W mojej ocenie tej twórczej aktywności, poprzez którą artystka wyraża siebie, poszukuje odpowiedzi na nurtujące ją pytania o kształt świata i kondycji ludzkiej oraz formułuje zalążki na nie odpowiedzi, można przypisać określone znaczenie w wymiarze społecznym, szczególnie cenne w dobie zatomizowania i obojętności nas wszystkich wobec siebie – budowania relacji, poczucia przynależności, związku z miejscem. Ważna jest też edukacja młodych uczestników tych artystycznych wydarzeń – edukacja nie tylko dla odbioru sztuki współczesnej (a oswajanie z nią nie jest zadaniem łatwym, i coraz trudniejszym w miarę wzrostu wieku potencjalnych odbiorców), ale dla poznawania „swojego miejsca na ziemi” mówiąc górnolotnie, a bardziej konkretnie – osiedla, dzielnicy, miasta, kraju[8]. Wszak od świadomości miejsca w skali mikro rozpoczyna się kształtowanie patriotyzmu, najpierw lokalnego, z czasem państwowego / narodowego.
Tworzywo dla artystki stanowią miasto i jego mieszkańcy oraz język polski, zaś metody twórczego działania to poszukiwania historyczne, relacje interpersonalne, wreszcie wybór stosownej formy plastycznej i językowej dla utrwalenia dzieła. Ta sfera języka jako znacząca jest mocno eksponowana w takich realizacjach, jak wystawy / instalacje Ławeczki, Skarby. Wystawy MRÓWKOWIEC NAD BALATONEM i PODNIEBNIKI, stanowiące dzieła wieńczące interdyscyplinarny proces twórczy, to kolejne już realizacje „miejskiej sztuki dzielnicowej”. Wcześniej były działania i ekspozycje dotyczące toruńskiego Rubinkowa (m.in. pocztówki Pozdrowienia z Torunia, wystawa Rubinkowo, wspólnie z Katarzyną Skrobałą), dotyczące – podobnie jak w przypadku bydgoskich Bartodziejów – dawnej wsi zmienionej z czasem w wielkiego miasta miejsca do mieszkania. Za ich wielki walor, przy wszystkich wspomnianych wcześniej, uważam fakt, iż nareszcie Toruń nie został ograniczony – tak, ograniczony – do tak zwanej starówki (czyli zespołu staromiejskiego), do hasła „gotyk na dotyk” itp. itd., przy całym szacunku dla zabytkowej i pięknej najstarszej części miasta. Miasta różnorodnego i barwnego, bogatego swoją dawną wielokulturowością i dzisiejszym pędem ku nowoczesności. Ekspozycja Rubinkowo pokazała Toruń w sztuce w wymiarze także społecznym. Wszak miasto to nie tylko architektura, urbanistyka, infrastruktura – to ludzie.
Obie ekspozycje wynikają z fascynacji Aleksandry Sojak-Borodo blokowiskami, stanowiącymi kwintesencję zintensyfikowanej formy mieszkania w domach o określonym charakterze organizacji przestrzeni i estetyce. Tę tkankę miejską wykorzystuje jako tworzywo dla twórczości plastycznej, ale też językowej, oraz materiał do poznawania w kategoriach kulturowych, socjologicznych, antropologicznych. Tego rodzaju zainteresowanie przestrzenią miasta jest obecne w kulturze współczesnej, żeby przywołać choćby film Konrada Królikowskiego Bloki, książki: Beaty Chomątkowskiej Betonia, Filipa Springera m.in. 13 pięter, Źle urodzone. Reportaże o architekturze PRL-u, działalność Studia Graficznego ZupaGrafika. W każdym z tych dzieł miasto jawi się jako żywa tkanka, przestrzeń wypełniona nie tylko fizycznymi dziełami człowieka, jakimi są realizacje architektoniczne / bloki / wieżowce, ale także życiem, duchem i emocjami, które te budynki i przestrzenie konstruują w rozumieniu kulturowym.
MRÓWKOWIEC NAD BALATONEM
Doskonale ukazuje to projekt zatytułowany MRÓWKOWIEC NAD BALATONEM, na który złożyły się wywiady z bydgoszczanami (znów celowo nie z centrum miasta), związanymi z miejscem naznaczonym wyjątkowością podwójną: to bodaj największy w Bydgoszczy wieżowiec z czasów PRL w typie, który potocznie nazwa się mrówkowcem, a do tego położny nad stawem, który dla mieszkańców od początku pełnił rolę szczególną. Nazwali go Balatonem – jako swego rodzaju namiastkę w dwóch wymiarach (choć może wówczas przez nich nie do końca uświadomionych): miejskiej plaży i centrum spotkań „pod chmurką” oraz marzenia o prawdziwym Balatonie i o niedostępnym Zachodzie. Staw w sąsiedztwie bloku stał się swego rodzaju synonimem „własnego” morza. Dziś ten kontrast uosabiany przez mrówkowiec – symbol szarej codzienności czasów PRL, oraz nazwę Balaton – symbol lepszego świata Zachodu, zatracił ostrość. Blok jest po prostu miejscem do mieszkania, staw – wciąż miejscem rekreacji, a obie nazwy z jednej strony nabrały znaczenia sentymentalnego (dla najstarszych mieszkańców), z drugiej strony – jako historyczne już urbanonimy stały się częścią niematerialnego dziedzictwa kulturowego. Ta idea stanowiła punkt wyjścia dla Autorki, która mrówkowiec uwiecznia w różnych formach artystycznych i filmowych: rysunku, pocztówek i wideo. Ważna jest także sfera języka – „mrówkowiec nad Balatonem” to naznaczony emocjonalnie termin odnoszący się do konkretnego miejsca nie w centrum Bydgoszczy, zrozumiały tylko dla miejscowych. Dopiero kontakt / relacje / rozmowy i aktywne poszukiwanie historii pozwalają zrozumieć jego kontekst i znaczenie w szerszym wymiarze – jako wyraz marzeń, które w każdej epoce i w każdym miejscu, towarzyszą człowiekowi. Które zawsze i wszędzie wędrują pod niebo…
PODNIEBNIKI
Wędrują pod niebo – podniebniki: mogą to być i owe marzenia, a w sferze materialnej… wieżowce, które pną się w górę łącząc ziemię z niebem. W czasach PRL tak mocno trzymały „przy ziemi”, choć tak bardzo pięły się w górę… Użycie tego neologizmu jest celowe dla oddania istoty eskpozycji, na której Autorka konfrontuje z sobą dwie rzeczywistości: bloki i niebo. Dosłownie i symbolicznie. Dosłownie, bo zaprezentowano makiety domów, które oderwały się od ziemi – są pod niebem / sufitem, a niebo zostało sprowadzone na ziemię – unaocznione na ścianach. Tym razem ziemia i niebo, rzeczywistość i marzenia, zamieniły się także kolorami: bloki są barwne, niebo – szare. Wystawę dopełniają wideo, rysunki, a także podziały przestrzeni odwołujące się do planów osiedli mieszkaniowych i samych lokali.
***
Sztuka budzi emocje, a te opisujemy za pomocą słów, podobnie jak nasze obrazy wewnętrzne. Jednak poza ich zasięgiem, poza zasięgiem sztuki także, pozostaje ogrom tego, czego nie da się wyrazić językiem, obrazem, formą przestrzenną. Bywa że sztuka i słowa giną za treścią, którą niosą[9] – ukazują niedostrzegalne. Tak rolę sztuki we współczesnym świecie określił Marshall McLuhan[10], którego podejście do jej istoty jest podobne jak w społecznej teorii Josepha Beuysa. Dla obu sztuka, tj. każdy rodzaj działania człowieka zgodny z jego predyspozycjami i umiejętnościami, stanowi elementarną część postawy wobec rzeczywistości, która jest niezbędna dla zrozumienia świata i funkcjonującego w nim człowieka[11]. Aleksandra Sojak-Borodo właśnie niedostrzegalne czyni widocznym – sprawia, że proza codziennego życia na przedmieściu urasta do rangi sztuki. Miejska tkanka użyta jako tworzywo sztuki daje preteksty do spotkań i budowania relacji, staje się punktem wyjścia do poważnych refleksji natury uniwersalnej.
Teorie sztuki zwykle jednak nie są znane większości odbiorców, jej percepcja najczęściej następuje na bazie własnego doświadczenia i wrażliwości. Sztuka najnowsza często prowokuje tak zwanych przeciętnych zjadaczy chleba do pytania: czy to (jeszcze) jest sztuka? Bo współczesne realizacje artystyczne wymykają się klasycznym kryteriom „dzieła sztuki” – obrazu, rysunku, rzeźby; klasycznym kanonom „piękna” – cokolwiek ono znaczy. Po co „taka” sztuka? Już nie w celach służebnych wobec ideologii, osób, instytucji. Dziś sztuka zawiera się w artyście[12], a jako osobista forma krytyczno-poznawczej ekspresji służy zachęcie innych do widzenia / myślenia więcej i szerzej. Sztuka wzbogaca społeczny punkt widzenia autorskimi komentarzami, które pozostają poza zasięgiem „uśrednionego” postrzegania[13]. Artystka stara się budować mosty pomiędzy kreacją wewnętrznego „ja” a owym społecznym postrzeganiem, dlatego szuka tematów, które są konkretami i które choć odrobinę mogą odczarować wizerunek sztuki współczesnej jako hermetycznego obszaru nie do zrozumienia.
Skoro rozpoczęłam od kwestii językowych, tak też je zakończę – jako (samozwańcza) SUS = sprawna użytkowniczka słów, admiratorka dreptkologii (historycznego spacerowania po przedmieściach) – często z Toruńskimi Szukaczami Fantazji (Stowarzyszenie TSF / Toruńskie Spacery Fotograficzne), zarażona pro-mencją (przeciwieństwo de-mencji), zagorzała przeciwniczka złodziei słów diametralnie zmieniających ich znaczenie oraz plugawicy słownej (jednostka chorobowa z leksykonu chorób współczesnego świata)[14]. Aleksandra Sojak-Borodo w artystycznych projektach naszą uwagę kieruje ku żywej tkance miasta i uaktywnia mieszkańców, włącza ich w obszar kreacji zwykle dla nich obcy, niedostępny, nieznany. Buduje relacje – najcenniejszą wartość współczesnego świata. Inspiruje do refleksji. Autorka pośrednio odpowiada na pytanie, jaki jest naszych miast stan za-blok-owania? Czyli ile jest / było bloków „z tożsamością”, takich wymagających rehistoryzacji, tj. społecznego przywracania pamięci dawnych historii miejsc i ludzi? Skoro myślimy językiem, otwarta pozostaje kwestia: skoro są PODniebniki, to czymże będą… NADniebniki? Może to punkt wyjścia do kolejnej artystycznej kreacji?
[1] Marta Kopińska, Język jako narzędzie interpretacji rzeczywistości –
„językowy obraz świata”, za: Internet, https://www.google.com/search?client=firefox-b-d&q=humboldt+j%C4%99zyk, odczyt 12 VIII 2019.
[2] Katarzyna Kluczwajd: Piernikajki, czyli toruńskie piernikowe bajki (niekoniecznie dla najmłodszych), Gdynia 2018; Podgórzajki, czyli PODtoruńsko-PODgórskie bajki (niekoniecznie dla najmłodszych), [w przygotowaniu].
[3] Jeden z ojców filozofii języka, Wilhelm von Humboldt (1767-1835), uznawał go za narzędzie kształtowania myśli, bowiem nie tyle biernie odwzorowuje on, to co znane, ale pozwala odkrywać to, co wcześniej nie rozpoznane. Zob. m.in.: Marek Maciejczak, Myślenie i język, Studia Philosophiae Christianae 42/2, 2006, s. 65-86, za: Internet, http://bazhum.muzhp.pl/media//files/Studia_Philosophiae_Christianae/Studia_Philosophiae_Christianae-r2006-t42-n2/Studia_Philosophiae_Christianae-r2006-t42-n2-s65-86/Studia_Philosophiae_Christianae-r2006-t42-n2-s65-86.pdf, odczyt 12 VIII 2019; Henryk Gasiul, Znaczenie języka w rozpoznawaniu i kategoryzacji stanów emocjonalnych. Relacja między „ja” i emocjami w kontekście kulturowym, Studia Psychologica UKSW, 15, 2015, s. 39-55, za: Internet, https://www.google.com/search?client=firefox-b-d&q=gasiul+znaczenie+j%C4%99zyka, odczyt 12 VIII 2019. O początkach koncepcji „językowego obrazu świata” zob. M. Kopińska, Język jako narzędzie interpretacji rzeczywistości…, jak w przyp. 1.
[4] Relatywizm językowy (Edward Sapir), determinizm językowy (Benjamin Lee Whorf), zob. M. Kopińska, Język jako narzędzie interpretacji rzeczywistości…, jak w przyp. 1.
[5] Marek Maciejczak, Myślenie i język, jak w przyp. 3.
[6] Kalina Kukiełko-Rogozińska, Wszyscy jesteśmy artystami? Marshall McLuhan i Joseph Beuys o społecznej roli sztuki, Panoptikum, 11, 2012, s. 141-152, za: Internet,
http://bazhum.muzhp.pl/media//files/Panoptikum/Panoptikum-r2012-t-n11_(18)/Panoptikum-r2012-t-n11_(18)-s141-152/Panoptikum-r2012-t-n11_(18)-s141-152.pdf, odczyt 12 VIII 2019.
[7] Tamże.
[8] Aleksandra Sojak-Borodo, Katarzyna Skrobała, grupa jajego, Rubinkowo jako tworzywo działań artystycznych, w: Miejsca do mieszkania i do (za)pamiętania: domy, pomniki, cmentarze, red. Katarzyna Kluczwajd, Michał Pszczółkowski, (Zabytki toruńskie młodszego pokolenia, t. 9), [w druku].
[9] Ryszard Gnacy, Znaczenie języka w poznawaniu rzeczywistości w późnej filozofii Wittgensteina, Ośrodek Racjonalistyczno-Sceptyczny im. De Voltaire’a, Internet, http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,4507, odczyt 12 VIII 2019.
[10] K. Kukiełko-Rogozińska, Wszyscy jesteśmy artystami?..., jak w przyp. 6.
[11] Tamże.
[12] Maria Anna Potocka, Po co jest sztuka?, MOCAK Forum, 2, 2011, nr 2, za: Internet, https://www.mocak.pl/maria-anna-potocka-po-co-jest-sztuka, odczyt 12 VIII 2019.
[13] Tamże.
[14] K. Kluczwajd: Piernikajki…; Podgórzajki…, jak w przyp. 2.